Kto pamięta Stephanie Sokolinski z 2007 roku (pamiętny manifest I’ll Kill Her) albo nawet z 2012 roku, kiedy w końcu wydała debiut I Thought I Was An Alien przy zetknięciu z jej nowym materiałem oraz imagem może przeżyć zaskoczenie. Otóż SoKo ścięła ciemne włosy, zafarbowała na niemal platynowy blond, a jej muzyka stała się o niebo bardziej energetyczna i zadziorna.
Drugi album zawsze jest sprawdzianem dla artysty. Był on też również sprawdzianem dla samej SoKo nie tylko pod względem stricte muzycznym, ale również około muzycznym (My Dreams Dictate My Reality zostało wydane własnym sumptem). Sprawdzianem zdanym na mocną czwórkę z plusem. Album kompiluje dwie niezwykle istotne cechy: autentyczność oraz wyraźny krok w przód, który tym materiałem poczyniła Stephanie.
Na My Dreams Dictate My Reality znajdziemy dużo punkowych melodii, które stanowią kontrapunkt do jej wcześniejszych sennych, lekko snujących się opowieściach o miłości, stracie i samotności. Ocean Of Tears, Who Wears The Pants czy My Precious to przykłady tych kierujących się w stronę punku kawałków. Nie samym punkiem drugi album stoi. Otwierający I Come In Peace czy Bad Poetry to utwory, które kontynuują estetykę z debiutanckiego albumu – rozmarzone, spokojne partie gitarowe, sampler i klawisze. Na My Dreams… znajdują się również dwa utwory wykonane wespół z Arielem Pinkiem, śmiało nazwanego kiedyś królem lo-fi. Monster Love opatrzony zabawnym teledyskiem o miłości potwora (nomen omen) to mglista, nieco shoegaze’owa wędrówka, natomiast Lovetrap (mój zdecydowany faworyt) to opowieść o miłości zaśpiewana na dwa głosy przy znakomitej aranżacji chórków, gitar i klawiszy. SoKo nie ucieka się tylko do gitar w swojej twórczości – to właśnie sampler czy fantazyjne użycie keyboardów nadaje tym utworom odrobiny lekkości i bajkowości.
Nie sposób opisać każdy utwór, ponieważ tekst ten nie ma być analizą, a jedynie zachętą (bądź nie) do sięgnięcia po album. Z niecierpliwością czekałem na ten album i SoKo nie zawiodła moich oczekiwań. Pozostaje tylko czekać kolejną wizytę w Polsce.
Kamil Osękowski