Wyraziste brzmienie, mądre teksty, znane melodie i czwórka charyzmatycznych muzyków- to brzmi tylko jak Kobranocka! Odczucia z tego koncertu jednym zdaniem? Ciary na całym ciele. Zespół po raz kolejny udowodnił, że utwór ,,Kocham Cię jak Irlandię” to tylko jedna z wielu perełek ich twórczości.
21 maja 2022 roku w Barze u Kuby w Opolu odbył się koncert polskiego rockowego zespołu Kobranocka. Pomimo kameralnego klimatu i plenerowej scenerii widowisko było fenomenalne. Zespół w składzie Andrzej ,,Kobra” Kraiński, Jacek „Szybki Kazik” Bryndal, Jacek Moczadło i Mateusz Senderowski zachwycili swoją energią do granic możliwości. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tak ogromnego powiewu młodzieńczej świeżości. To było coś więcej niż zwykły występ. To była podróż wehikułem czasu, wyraz scenicznej dojrzałości, a także potwierdzenie, że Kobranocka nie bez powodu figuruje na polskiej estradzie tyle lat. Co składało się na tak imponujący performance? Z pewnością pokaz niesamowitych umiejętności, poczucie humoru (szczególnie Kobry, uśmiałam się!), pełna swoboda na scenie, łapanie kontaktu z publicznością i charyzma każdego z muzyków.
Koncert rozpoczął się z 40 minutowym opóźnieniem, ale powiem jedno- warto było czekać. Artyści wkroczyli na scenę tak jakby byli po prostu stworzeni do muzykowania. Publiczność przywitali energicznym kawałkiem Po nieboskłony, który pochodzi z płyty z 1992 roku o tej samej nazwie. Po wykonaniu utworu głos zabrał założyciel zespołu Kobra, humorystycznie witając widownię: ,,… dziękujemy, że przyszliście. Alternatywnie w sumie moglibyście nie przyjść”.
Po krótkim wstępie wybrzmiał utwór pod tytułem ,,List z pola boju”, który w obliczu aktualnej sytuacji na Ukrainie nabrał naprawdę symbolicznego wymiaru. Wybrzmiały między innymi słowa:
Jeśli zobaczę Cię z tym żołnierzem
Naszej miłości nic nie ocali
Wszystko co piękne zadepcze układ
Bandy lizusów i mądrali
Później usłyszeliśmy nieco mniej znany utwór Kaftanik bezpieczeństwa, który dla mnie okazał się strzałem w dziesiątkę. Po zagraniu przez zespół trzech pierwszych piosenek, Kobra zwrócił się do publiczności krótko charakteryzując ostatnią płytę bandu pod tytułem My i oni. Stwierdził, że mówi ona między innymi o sytuacji politycznej w Polsce, którą są bardzo… wkurzeni. Po wprowadzeniu formacja zagrała kontrowersyjny upust tej frustracji.
Nie zabrakło również takich utworów jak Rozgrzeszenia nie chcą mi dać, Biedna pani, My i oni, Gówno cudem czy Nikomu nie wolno się z tego śmiać. Zespół zaprezentował także świetne covery klasyków Kombinat i Mówię ci, że… Natomiast hitem, który najbardziej przykuł moją uwagę podczas koncertu był numer, który, tak jak przyznał Kobra, został ,,pożyczony” od zespołu The Rolling Stones. Oni mówili na tę piosenkę Symphathy for the Devil, natomiast w wykonaniu Kobranocki jest to Współczucie dla diabła.
Co tu dużo mówić. Był ogień! Cały Bar u Kuby został rozgrzany do czerwoności, a klimat koncertu był wręcz mistyczny. Dlaczego? Czułam się trochę jak w podróży w czasie- Kobranocka dała mi niesamowitą przyjemność przeniesienia się do lat 80 i 90. Szereg utworów z tamtego okresu, pomimo tego, że jest mi on kompletnie nieznany i odległy, powodował trudne do opisania emocje. Co ciekawe, jednym z ostatnich numerów na koncercie był utwór Hipisówka, który został nagrany w roku, w którym urodził się obecny perkusista zespołu Mateusz Senderowski. To dobitnie uświadomiło mi, że Kobranocka to kawał historii.
Rzecz jasna nie mogło obyć się również bez ,,hymnu” Kobranocki. Kocham Cię jak Irlandię wybrzmiało jako jeden z bisów zagranych przez zespół i było idealnym zwieńczeniem tego magicznego wieczoru.
Przed koncertem udało mi się odbyć przemiłą rozmowę z Andrzejem Kraińskim i Jackiem Bryndalem, którzy z Kobranocką są związani od samego początku. Posłuchajcie sami!
Wiktoria Kramczyńska
Fot: Wiktoria Kramczyńska