Budzisz się i strasznie chce Ci się pić, masz spuchnięte oczy, boli Cię głowa i najchętniej cały dzień spędził_byś w łóżku – właśnie borykasz się z nieprzyjemnymi konsekwencjami picia alkoholu, czyli popularnym kacem. Czy kac zależy od ilości wypitego alkoholu czy od jego rodzaju? Czy zasada “nie mieszaj” faktycznie działa i czy na kaca najlepsza jest praca?

Po przeanalizowaniu literatury bardzo łatwo jest zdefiniować syndrom dnia poprzedniego – jest to zbiór objawów, które pojawiają się w wyniku picia zbyt dużej ilości alkoholu. Typowe objawy obejmują zmęczenie, osłabienie, pragnienie, ból głowy, bóle mięśni, nudności, ból żołądka, zawroty głowy, nadwrażliwość na światło i dźwięk, niepokój, drażliwość, pocenie się i podwyższone ciśnienie krwi.

Proste? Wydaje się, że tak. Jednak jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Nie będę Was zanudzać patofizjologią zespołu upojenia alkoholowego ani metabolizmem etanolu, ale jedno musicie wiedzieć – to produkt przemiany etanolu jakim jest aldehyd octowy powoduje te wszystkie nieprzyjemne doznania po spożyciu. To do wyprodukowania jego powinniśmy starać się nie doprowadzić, bo jest wszystkiemu winien. To nasz największy wróg, ale można próbować z nim walczyć.

Jako przyczyny kaca wymieniane są hipoglikemia*, odwodnienie, zatrucie organizmu aldehydem octowym, niedobór glutaminy i witaminy B12. Znając przyczyny możemy im bardziej lub mniej skutecznie przeciwdziałać.

Literatura naukowa potwierdza, że na syndrom dnia poprzedniego wpływają między innymi:

  • spożywanie alkoholu na tzw. pusty żołądek;
  • łączenie alkoholu z innymi używkami, na przykład papierosami;
  • za krótki lub zły jakościowo sen po spożyciu alkoholu;
  • aktywność fizyczna w trakcie spożycia alkoholu;
  • występowanie choroby alkoholowej w najbliższej rodzinie;
  • typ osobowości.

Czy więc istnieją skuteczne sposoby na wyleczenie kaca? Czy klin klinem działa? Które alkohole działają na nas gorzej a po których ryzyko wystąpienia „zgona” jest niższe?

Zacznijmy od tego, że alkohole dzielą się na dwa rodzaje – te, po których kac występuje częściej i te, po których występuje rzadziej. Wśród alkoholi działających na nas gorzej znajdują się whiskey, brandy, tequila, ciemny rum oraz czerwone wino. Alkohole rzadziej wywołujące kaca to wódka, gin, białe wino, szampan, jasny rum i piwo pszeniczne.

Tak na dobrą sprawę nie ma udowodnionego naukowo sposobu na zwalczanie kaca. Są jednak metody na minimalizowanie jego efektów. Nie ma sposobu na przyspieszenie powrotu mózgu do prawidłowej aktywności po spożywaniu alkoholu – picie kawy, wzięcie prysznica lub picie alkoholu następnego ranka nie wyleczy kaca. Jako że jak powiedzieliśmy sobie na początku jedną z przyczyn występowania jest zbyt niski cukier co oznacza, że cukier ten należy uzupełniać – zarówno podczas spożywania alkoholu jak i rano po przebudzeniu. Najbardziej skuteczne są formy łatwo przyswajalne – 2-3 łyżki miodu czy herbata z cukrem. Bardzo istotne jest również nawadnianie się – im więcej czystych płynów wypijemy podczas imprezy, najlepiej wody niegazowanej, tym rano będziemy czuć się lepiej. Co istotne, często czując się gorzej po spożyciu alkoholu sięgamy po leki przeciwbólowe, w tym między innymi paracetamol, który jest dodatkowo toksyczny dla wątroby i spowalnia metabolizm, przez co „chorujemy” dłużej.

FAKTY I MITY

MIT 1: Picie kawy i/lub wzięcie prysznica mogą zapobiec wystąpieniu kaca lub wyleczyć go.

FAKT: Jedynym sposobem na uniknięcie kaca jest powstrzymanie się od spożywania alkoholu lub ograniczenie go do minimum.

MIT 2: Kolejność picia drinków („nigdy nie pije się w dół”) ma wpływ na wielkość kaca.

FAKT: Jedynym elementem odpowiedzialnym za kaca jest ilość spożywanego alkoholu. Nieważne czy pije się samo piwo czy samo wino czy wódkę czy też ich połączenie – to zawsze jest prawda.

MIT 3: Metoda „klin klinem” jest skuteczna.

FAKT: Mimo że chwilowo możemy się poczuć lepiej to w dłuższej perspektywie może przyczynić się do złego samopoczucia oraz przedłużenia syndromu dnia poprzedniego.

Pisząc to myślałam o wszystkich swoich słabszych momentach i żałuję, że nie zgłębiłam tego tematu dużo wcześniej, zapewne uchroniłoby mnie to od kilku nieprzyjemnych poranków. Jednak dzisiaj jestem mądrzejsza i coraz lepiej obchodzę się z alkoholem, dzięki czemu nie pokutuję następnego dnia i tego samego życzę Wam wszystkim. Tak by picie i życie stały się przyjemniejsze 😉

*hipoglikemia – zbyt niskie stężenie glukozy we krwi

Agnieszka Grobelczyk

Fot. Pixabay