W kalendarzu świąt nietypowych pod datą 15 stycznia kryje się Dzień Wikipedii, Interlingwy, bajgla a także Blue Monday, czyli najbardziej depresyjny dzień w roku. Czy rzeczywiście taki jest? Postanowiliśmy przeprowadzić małe śledztwo, by sprawdzić, czy rzeczywiście może być to prawdą, czy może jednak tylko mitem.
Skąd wziął się ten dzień? Brytyjski psycholog, Cliff Arnall stworzył swego rodzaju równanie, które uwzględniając czynniki meteorologiczne, ekonomiczne oraz psychologiczne, miało wskazać najbardziej depresyjny dzień w roku. Początek XXI wieku, kiedy to właśnie przez pierwszą dekadę panował kryzys finansowy, był powodem, dla którego to Blue Monday wypada zawsze w trzeci poniedziałek stycznia (wcześniej był to poniedziałek w ostatnim pełnym tygodniu stycznia). Warto podkreślić, że jest to koncepcja, niepoparta naukowo, a w 2018 roku jej autor przyznał, że Blue Monday był chwytem marketingowym stworzonym dla biura podróży. Sama nazwa nawiązuje do angielskiego idiomu feel blue, który oznacza właśnie bycie przygnębionym.
Co więc może sprawiać, że łatwo nam uwierzyć w istnienie takiego dnia? Może to być ogólna niechęć do poniedziałków, które często są dla nas trudne, trudny czas pełen zaliczeń na uczelni oraz pierwszych przygotowań do nadchodzącej sesji, efekt placebo czy zwyczajnie potrzeba usprawiedliwienia naszej obniżonej produktywności. Istotny może okazać się również brak słońca, które przecież dostarcza nam witaminę D3, która wspiera nasz układ immunologiczny, a według niektórych badań jej niedobór może wpływać na zaburzenia nastroju. Może to tylko wymówka dla niekoniecznie potrzebnych zakupów, które często poprawiają nam nastrój.
Postanowiliśmy zapytać studentów, jak się dzisiaj czują, czy słyszeli o Blue Monday i jak radzą sobie, kiedy mają trudny dzień:
Pamiętajmy, że stany depresyjne to poważna sprawa i nie wolno ich bagatelizować.
Paulina Ceglarz
Fot. Pixaby