Niepokojące wydarzenia na świecie, których mogliśmy doświadczyć w przeciągu ostatnich kilkunastu dni nie sprzyjają dobrej zabawie, jadąc na sobotni koncert Kwiatu Jabłoni nie byłem w najlepszym nastroju. Do Filharmonii Opolskiej dotarłem punktualnie i bez większych oczekiwań usiadłem na wyznaczonym przez bilet miejscu. Piękni ludzie w pięknych sukniach i garniturach zajęli miejsca obok mnie i wspólnie czekaliśmy na pojawienie się zespołu. Bardzo niepozornie rozpoczął się ten wieczór i nic nie wskazywało na to jak wspaniale ostatecznie się zakończył.

Rodzeństwo Kasi oraz Jacka Sienkiewiczów od kilku lat świetnie radzi sobie w branży muzycznej. Na koncercie nie zabrakło ich hitowych utworów takich jak Wodymidaj, Dziś późno pójdę spać czy Wzięli zamknęli mi klub. Miałem również okazję posłuchać coveru międzynarodowego przeboju Wake Me Up autorstwa owianego legendą producenta Tima Berglinga (Avicii). Tekstowo był to utwór bardzo pokrzepiający przez idealnie dobrany pod aktualnie mroczną rzeczywistość.

 

mogło być nic

mogło być nic

 

Również idealnie udekorowana była scena, która przywodziła na myśl najlepsze baśnie czytane dziecku do snu, co w połączeniu z sielskimi dźwiękami żywych instrumentów stworzyło wyjątkowy klimat tego spotkania. Pierwsze skrzypce scenografii grał duży, widoczny z daleka, neonowy zapis tytułu najnowszego albumu zespołu – Mogło Być Nic. Piękne dywany w akompaniamencie lamp z klasycznymi abażurami nadawały występowi domowej, ciepłej atmosfery. Koncert trwał około dwie godziny i ani przez moment nie byłem znudzony. Charyzmatyczne gwiazdy wieczoru szybko poderwały publiczność z miejsc siedzących, zachęcając do wspólnego tańca oraz śpiewu. Nie zabrakło również niesamowitych improwizacji instrumentalnych jak i wokalnych, które nie raz zachwycały słuchaczy. Zespół składał się z aż sześciu członków, którzy wprowadzili słuchaczy w świat Kwiatu Jabłoni, świat pełen nadziei i jasnych barw. Liczne interakcje z publiką tylko potęgowały rodzinny nastrój panujący na sali już od pierwszego uśmiechu Kasi Sienkiewicz, po którym gdzieś na widowni dało się usłyszeć ciężki wydech pełen ulgi. Ten wieczór był wytchnieniem.

Jak widać wszyscy jesteśmy zmęczeni beznadziejną sytuacją za naszymi granicami. Całe szczęście w tę sobotę mogliśmy się na chwilę od niej oderwać dzięki młodemu zespołowi, który wniósł do naszej smutnej rzeczywistości dużo beztroski i nadziei na lepsze dni. To był naprawdę niesamowity czas pełen muzycznych doznań.

Dawid Tyszkowski

Fot.: Dawid Tyszkowski