Mijają już ponad dwa lata od zapowiedzi nie jednego, nie dwóch, a trzech albumów muzycznych, stworzonych przez Theriona, legendarnego szwedzkiego zespółu. Po drodze wystąpiły różne komplikacje w postaci pandemii, kryzysu gospodarczego oraz niezliczonych trudności logistycznych. Pomimo tego Leviathan II ujrzał światło dzienne w planowanym terminie, z zaledwie miesięcznym opóźnieniem. Jak zapowiadał lider zespołu, Christofer Johansson “Druga część będzie zdecydowanie najpopularniejsza ze wszystkich.” Przyjrzyjmy się, czy bestia dostarczyła nam hitów.

Therion (z greckiego “bestia”) jest jednym z najbardziej znamiennych aktów sztuki, jakie pojawiły się na scenie metalowej. Założony w 1987 roku jako zespół death metalowy, od samego początku eksperymentował z brzmieniem. Band jest uważany za prekursora metalu symfonicznego oraz jego podgatunków. Teksty opierają się o wierzenia mitologiczne oraz tradycje okultystyczne. W trakcie swojej długiej kariery, przez grupę przewinęło się ok. 50 muzyków. Do 2022 roku zespół wydał 16 albumów studyjnych oraz 4 wydawnictwa koncertowe.

Leviathan II wita słuchacza wpadającym w ucho Aeon of Maat, który jest kwintesencją twórczości Theriona. Na dzień dobry dostajemy chwytliwe smyczki, przyjemny, nieskomplikowany riff oraz przepiękny wokal klasyczny. Chociaż może bardziej trafna będzie tutaj liczba mnoga, gdyż w utworze występuje kilku wokalistów wspieranych przez pełny, czterogłosowy chór. Jedynym dużym niedociągnięciem piosenki jest jej… długość. Całość trwa niewiele ponad dwie i pół minuty, co wydaje się wręcz niespotykane przy innych kompozycjach zespołu (wiele trwa ponad 10 minut i jest z powodzeniem wykonywane na koncertach).

Dalej robi się już bardziej stonowanie, jednak wciąż jest ciekawie. Kolejne trzy utwory – Litany of the Fallen, Alchemy of the Soul, Lunar Coloured Fields –  to bardzo spokojne kompozycje, oparte o dość delikatną melodię i kobiece chórki. Wpisują się dobrze w kanon twórczości zespołu, nie eksperymentując przesadnie z brzmieniem. Zupełnie inaczej ma się sprawa z piosenką Lucifuge Rocofole. Ile tu się dzieje! Szybki, momentami niepokojący rytm, podniosły, męski chór i growle, których nie uświadczyliśmy od albumu Sitra Ahra z 2012 roku. Bardzo interesujący kawałek, zdecydowanie jeden z lepszych na krążku. Dalej jest wciąż bardzo interesująco za sprawą Marijin Min Nar, który w moim odczuciu pozostaje jednym z najbardziej odkrywczych, a przy tym klasycznie brzmiących dzieł Theriona. Wszystko za sprawą jakby lekko rozstrojonych skrzypiec i instrumentów z Bliskiego Wschodu.

Po przygodach i zawirowaniach dostajemy kolejną spokojną chwilę na wytchnienie. Jednak zaraz po Hades and Elysium czeka nas szybkie, progresywne Midnight Star. Jednak ciekawszy utwór następuje dopiero po nich. Cavern Cold As Ice wydało mi się jakby znajome przy pierwszych akordach. Sam autor określa piosenkę jako “ABBA, która postawiła na bardziej mroczne, gotyckie brzmienie”. Faktycznie, ciężko nie ulec wrażeniu, że w singlu znajdują się inspiracje zespołem. Czy to źle? W tym przypadku absolutnie nie, gdyż Szwedzi potrafili się zainspirować, a nie skopiować. Całość ma genialny, bombastyczny styl.

Album zamykają dwa utwory singlowe: monumentalny Codex Gigas oraz mroczny, z lekka nawiedzający Pazuzu. Obie piosenki mają zupełnie inny charakter, jednak na swój dziwny sposób się dopełniają. Jeden stanowi o księdze, którą rzekomo spisał diabeł, drugi zaś o demonie starego Babilonu. Zdecydowanie te dwa kawałki mają największy potencjał, aby stać się nowymi hitami zespołu.

Przechodząc jednak do konkluzji. Czy Leviathan II to dobry album, który uniknął błędów poprzednika?  Tak i nie. Owszem, utwory wydają się być bardziej spójne i wpadające w ucho. Nie da się jednak uciec wrażeniu, że to nie jest ten sam zespół, który potrafił napisać długi album koncepcyjny poświęcony kabalistyce czy kosmologii nordyckiej. Nie zmienia to jednak faktu, że rozwój nowej trylogii nabiera barw i rozmachu. Płyta zdecydowanie spodoba się masom, a wiele kawałków trafi na stałe na setlisty koncertowe.

Nikodem Lipczyński

Fot.: Nuclear Blast