Tego dnia na zmianę było pochmurno, padało, wiało, świeciło słońce. Natura pokazała swoją siłę zmieniając się jak w kalejdoskopie, zupełnie tak jak sanah na scenie. Mimo tego, że artystka jest konsekwentna w budowaniu swojego wizerunku, niewątpliwie pokazała nam wachlarz swoich umiejętności, dodatkowo zaskakując wszystkich kreatywnością.
Zapełniony parking, tłum ludzi, z sekundy na sekundę gęstniejące przez dym powietrze i oczekiwanie. Na telebimach wyświetlane dwa słowa „Jestem fanką…”, a zaraz po nich co kilka chwil zmieniająca się nazwa każdego artysty, który zagościł na Uczcie.
Zielona kurtyna, która bardzo powoli zaczęła sunąć w górę. W głośnikach wybrzmiało wypowiedziane słowo „Zima” i usłyszeliśmy pierwsze dźwięki płynące spod smyczków. Muzycy zaczęli grać Zimę Vivaldiego. Po chwili na scenę wkroczyła, ubrana w białą pelerynę z piórek, sanah.
Pierwszym zaśpiewanym przez artystkę utworem było Tęsknię sobie, a na dużym ekranie mieszczącym się na środku sceny można było obserwować Zuzię i Artura Rojka siedzących w restauracji.
Po zaśpiewaniu trzech pierwszych piosenek wokalistka przyznała, że jest jej niesamowicie gorąco chociaż dopiero zaczęła. Zachwycając się ilością uśmiechniętych twarzy i nie wiedząc co jeszcze ma powiedzieć, zaprosiła wszystkich na kolejny numer Bez słów.
Po piosence Ale Jazz nadeszła pora na gościa specjalnego. sanah przed rozpoczęciem trasy koncertowej obiecała, że na każdym z jedenastu koncertów pojawi się gwiazda, z którą miała okazję wspólnie tworzyć jeden z utworów z najnowszej płyty. Na początku zdradziła, że tego wieczoru na wrocławską scenę zaprosiła kobietę. Widownia zaczęła zgadywać, że za chwilę ujrzymy Darię Zawiałow, lecz zamiast usłyszeć pierwsze dźwięki Eldorado, zespół zaczął grać Czesławę, a na scenę wkroczyła Natalia Grosiak. Kiedy muzyka ucichła, sanah zaproponowała wspólne zaśpiewanie czegoś jeszcze, na co wokalistka Mikromusic przystała. Usłyszeliśmy łączące się głosy obu artystek w piosence Takiego Chłopaka. Następnie bawiąc się językiem polskim i tytułem kolejnej piosenki, Zuzia stwierdziła, że chce jej się zaśpiewać wspólnie coś jeszcze, sugerując, żeby to było Tak mi się nie chce.
Oczywiście nie zabrakło też takich hitów, jak Ten Stan, Kolońska i szlugi, Siebie zapytasz, czy Ostatnia nadzieja. Fani mogli się wykazać znajomością tekstów, co nie umknęło uwadze sanah, która jednocześnie była zaskoczona, że obecni na hali potrafią aż tak głośno śpiewać. Przy piosence Szary świat, artystka poprosiła swoją widownię o pomoc, mówiąc że w oryginale śpiewała ją w akompaniamencie Kasi i Jacka z Kwiatu Jabłoni.
Kilka utworów Zuzia zagrała na fortepianie. Jednym z nich była aranżacja jednego z bardzo znanych wierszy. Nieśmiało zaczęła grać, tłumacząc nam, że wymyśliła tę muzykę dzisiaj i nie jest pewna czy dobrze pamięta. Początkowo nieco się myląc, po chwili przepięknie wybrzmiał śpiewany przez nią wiersz Wisławy Szymborskiej Nic dwa razy się nie zdarza.
Na koniec artystka uraczyła wszystkich niesamowitym dziełem. Zaczęła, ponownie, od gry na fortepianie. Wszyscy ucichli, a następnie zalała nas fala wzruszenia rosnącego z każdym kolejnym wersem. Po pierwszej zwrotce utworu Sen we śnie, sanah wróciła na scenę i skierowała się na wybieg, na którym spadł deszcz. Artystka weszła w spadające z metalowej konstrukcji krople wody, tańcząc i nie kryjąc przy tym emocji oraz śpiewając:
„(…)A ja we łzach ja tonę we łzach
A gdybym ziarnka choć nie wszystkie Mocnym zawrzeć mógł uściskiem
Boże gdybym z grzmiącej fali
Jedno choć ocalił
A ja we łzach ja tonę we łzach”
Po tym utworze, który powstał w duecie z Grzegorzem Turnau’em sanah zeszła ze sceny. Po chwili fani zaczęli klaskać i krzyczeć, nie pozwalając artystce na długo zostać za kulisami. Po chwili Zuzia wróciła na scenę, by, mimo drobnych problemów technicznych z odsłuchem, w akompaniamencie ostatniego już tego wieczoru konfetti i baniek mydlanych zaśpiewać raz jeszcze piosenkę Eldorado.
Cały koncert był znakomicie przygotowany, przemyślany od początku do końca w każdym calu. Uczta muzyczna uświetniona była nie tylko przez deszcz, ale również przez bańki mydlane i konfetti, które wystrzeliły w publiczność kilkukrotnie przy piosenkach takich jak Szary Świat, etc., Szampan i Eldorado. Nie często można być świadkiem takiego show, podczas którego to gwiazda wieczoru bawi się najlepiej i rozprzestrzenia tę pozytywną energię wśród wszystkich obecnych. Były to ponad dwie godziny spędzone w przyjacielskiej atmosferze, które upłynęły zdecydowanie za szybko.
Agnieszka Stus
Fot.: Agnieszka Stus