Podczas koncertów zorganizowanych z okazji Akademickiego Opola, wystąpiła Marika. Jej koncert był zwieńczeniem konkursu na najlepszy zespół studencki roku 2015. Naszej reporterce udało się z nią porozmawiać tuż po występie.

Radio Sygnały: Z czym kojarzy Ci się Opole ? może masz jakieś ciekawe wspomnienia związane z naszym miastem.

Marika : Opole kojarzy mi się z długimi spacerami nad Odrą , z turystyką no i oczywiście z Narodowym Centrum Polskiej Piosenki i corocznymi festiwalami organizowanymi w amfiteatrze. Występowałam tutaj 3 razy. Przypominało mi się właśnie , że grałam kiedyś w Opolu Juwenalia- Ogromną studencką imprezę , gdzie była masa ludzi , bardzo duży koncert. Pamiętam, że była Lilu byłam ja i była Monika Brodka . Było super i było ciepło (śmiech ) i bardzo dobrze wspominam ten koncert.

RS: Dzisiaj wystąpiłaś przed publicznością akademicką , jak wspominasz okres własnych studiów?

Marika:Przypominam sobie studia w pierwszej fazie , kiedy poczułam się jak pies spuszczony ze smyczy , który wyjeżdża z domu rodzinnego i może hasać , nie musi respektować zasad które wyznaczają rodzice, tylko według swoich . I oczywiście – impreza , impreza i jeszcze raz impreza. Jednak po tym pierwszym etapie zachłyśnięcia się wolnością , przychodzi taki moment refleksji typu : no więc będę tu 5 lat , muszę zrobić ze swoim życiem coś pożytecznego , więc jeśli je przebimbam to potem nagle obudzę się po studiach i nie będę wiedziała co za bardzo ze sobą zrobić , może jednak wchłonę trochę wiedzy i dowiem się czegoś ciekawego od ludzi , którzy są mądrzejsi. Ja w sumie nie mogę powiedzieć ,że byłam jakimś super pracowitym prymusem ,ale też nie byłam taką balangowiczką – olewczynią . Raz oblałam egzamin z historii literatury polskiej i było to dla mnie bardzo nowe doświadczenie , wcześniej byłam dobrą uczennicą a tu nagle lufa w indeksie i no cóż, zaliczyłam pierwszą spektakularną poprawkę. Potem wdrożyłam się w system dużej ilości czytania książek. Studiowałam polonistykę. Pamiętam dziewczyński pokój , mieszkanie w akademiku , wyprowadzanie się na okres sesji ,żeby cokolwiek nadgonić , ponieważ w akademiku panowała jednak atmosfera nieustającej balangi i było trudno. Mieszkałam ze świetnymi dziewczynami , a w kolejce , kiedy się wprowadzałam jako 19 letnia Marta , poznałam swoją przyjaciółkę do dzisiejszego dnia -Julię. Był to dla mnie okres przyjaźni , która przetrwała bo z licealnych znajomości nic nie zostało ,a tamta przyjaźń zawarta w kolejce do przydziału pokoju akademikowego przetrwała do dziś. Jest to okres kształtowania się poglądów , dojrzewania do poważnego związku , na pewno bardziej poważniejszego niż licealne zakochania . Jest to taki czas w rozwoju człowieka , intelektualnym , duchowym i w ogóle jakieś takie najbardziej spektakularne rzeczy jeśli chodzi o dojrzewanie , bo potem następuje cały ten proces wyboru konkretnego zawodu , konkretnej pracy,bo niekoniecznie trzeba pracować w zawodzie tym wyuczonym. Ja na przykład powinnam być polonistką, która pracuje w jakiejś redakcji i pisze o teatrze, albo pracuje w szkolnictwie i uczy. W świecie piosenki w jakimś stopniu wykorzystuję to czego się nauczyłam, bo pisząc wszystkie teksty, które śpiewam czerpię z tego co wtedy wpadło mi do głowy. Niemniej jednak nie realizuję w stu procentach tego do czego przygotowywały mnie studia. Tak to właśnie bywa, ale wydaje mi się,że studia jako okres , w którym mobilizujesz się do wytężonej pracy , skrupulatności, dyscypliny, terminowości to wydaje mi się, że niezależnie od tego co studiujesz to jest to pewna lekcja życia która zaprocentuje -jeśli ją odrobisz.

RS: Mieszasz style takie jak hip -hop, reagge, dance hall , soul czy jazz , skąd taka rozbieżność muzyczna?

Marika: W ogóle ja nie miałam pomysłu na siebie jako artystkę. Ja miałam się w życiu zajmować czymś kompletnie innym, ale tak jakoś wyszło ,że przez cały czas się wychylałam i coś sobie podśpiewywałam. Ludzie od czasu do czasu mówili mi ,że powinnam się tym zająć serio i że znalazło by się trochę takich osób, które chciałyby tego słuchać więcej. Począwszy od jakiegoś licealnego zespołu coverowego , poprzez zespół założony przez aktorkę z Poznania, gdzie śpiewałam bardziej taką piosenkę poetycką , a skończywszy na moich zainteresowaniach muzycznych. Zawsze była jakaś duża rozbieżność -od Turnaua , na którym się wychowałam i Janis Joplin równocześnie, w liceum na Kasi Nosowskiej i zespole Hey, po jakieś pierwsze kontakty z rapem. Po jakimś czasie poznałam chłopaków z Bass Medium, którzy zarazili mnie muzyką reagge’ową , i z którymi nagrałam kilka piosenek metodami chałupniczymi. Te piosenki spodobały się ludziom i bardzo chcieli je słuchać i przychodzić na koncerty. Telefony się rozdzwoniły i tak poszło . Nie było tak ,że powiedziałam sobie : dobra, to ja teraz mam koncepcję i będę śpiewać reagge i nagrywam . Wszystko to działo się bez zaprogramowania z góry.Życie napisało ten scenariusz. Ludzie zaczęli mnie bardziej kojarzyć. Musisz też przyjąć, że zawsze od pierwszej płyty solowej to nie było tylko reagge , inne gatunki też mnie interesowały. Zależnie od tego momentu w życiu w jakim się znajdujesz , co chcesz powiedzieć i jak chcesz to powiedzieć , co ci się podoba w muzyce, na jakie koncerty chodzisz. Dobierasz sobie środki wyrazu, które mówią co aktualnie Ci się podoba i co czujesz. W moim punkcie , w którym jestem mam prawie 35 lat i reagge przestaje mi wystarczać jako środek wyrazu i nagrałam w związku z tym płytę na której nie ma ani grama reagge. Pewnie tak jest ,że przez całe życie to wpływa , ale tego rodzaju historia przytrafia się wielu artystom i zespołom. Konsekwencja jakaś powinna następować , powinna ona być jednak bardziej moralna , taka bardziej ideologiczna, albo taka w kwestii etyki pracy , że coś się robi, a czegoś się nie robi, natomiast jeśli chodzi o gatunki , to myślę ,że taka żelazna konsekwencja jest zabójstwem dla rozwoju artysty. Gdyby na przykład zmusić Jamala jako zespół, żeby w kółko nagrywał wszystko w stylu pierwszej płyty i śpiewał ,,Jak to policeman przeszukuje mnie”, to przypuszczam ,że Tomek Mioduszewski by zwariował. On nagrał tą ostatnią płytę kompletnie nie rockową , bardziej rockowo balladową i to było na daną chwilę jedyne wyjście dla niego, żeby wypowiedzieć się autentycznie i szczerze. To jest język. Masz jakiś komunikat , jakąś prawdę i musisz się wypowiedzieć i ten język jest takim łącznikiem. Dobierasz go adekwatnie do tego co się dzieje w twoim życiu.

Z Mariką rozmawiała Ewa Kwaśniewicz